wtorek, 22 stycznia 2019

Stop hejt zacznijmy od siebie

Niedziela. Postanowiłam dokończyć sobotnie sprzątanie. W tle słychać muzykę z YouTube. 
W sumie nie skupiam się za bardzo na tym jaka piosenka aktualnie leci, ważne, że coś sobie tam brzęczy. Zawsze to przyjemniej. Nagle jednak coś przykuwa moją uwagę i o dziwo nie jest to żaden utwór, a reklama. Tak naprawdę nawet nie cała, a dwa słowa wyciągnięte z kontekstu, które mówi starsza (sądząc po barwie głosu) kobieta. „Zarabiam - kupuję”. Nic więcej nie jestem w stanie sobie przypomnieć z tej reklamy. Nawet nie wiem czego dotyczyła. To stwierdzenie tak bardzo zajęło moje myśli, że kompletnie się wyłączyłam, a zaczęłam zastanawiać się nad tym, co przed chwilą usłyszałam. Tak bardzo na czasie jest to stwierdzenie. Często ja sama jestem ‚ofiarą’ komentarzy dotyczących tego, na co wydaję swoje pieniądze. 
Może powinnam napisać to jeszcze raz, SWOJE pieniądze. Uczciwie zarobione, nie ukradzione, 
nie rzadko długo odkładane. Co komu do tego, co z nimi robię? Szczególnie, że komentarze te płyną od osób całkowicie postronnych. 

Od ponad tygodnia jesteśmy świadkami niewyobrażalnych scen, jakie mają miejsce w naszym kraju. W głowie mi się nie mieści, że to dzieje się naprawdę. A jednak. Wydarzenia ostatnich dni nagłośniły też społeczną kampanię, która już jakiś czas temu ujrzała światło dzienne. Stop hejtowi, stop nienawiści. Oczywiście popieram tę akcję w stu procentach i tak sobie myślę, może wprowadzanie 
w życie tych, jakże ważnych, zasad należałoby zacząć od siebie samego i swojego najbliższego otoczenia? Właśnie to miałam na myśli pisząc te kilka zdań na wstępie. Co z tego, że na portalach społecznościowych będziemy manifestować swoje poparcie dla tej akcji, jak chwile później będziemy krytykować postępowanie innych? To przecież tak łatwo przychodzi. O ile w realnym świecie jest trochę trudniej skomentować czyjeś zachowanie, skrytykować, to w Internecie, kiedy możemy być całkowicie anonimowi, przychodzi to bardzo łatwo. Nie jest problemem, aby kogoś obrazić czy zwyzywać za to, że ma inne, swoje, zdanie, że myśli i robi inaczej i nie ponieść za to żadnych konsekwencji. Klawiatura przyjmie wszystko. To straszne. Ale i krytyka prosto w twarz przychodzi teraz coraz łatwiej. To przeraża mnie chyba jeszcze bardziej. Wydaje mi się, że o wiele prościej, 
a zarazem miłej, byłoby, jakby każdy zajął się swoim życiem i nie pchał się w życie innych. 
Zwłaszcza jeżeli ci inni wcale nie chcą, nie potrzebują, złotych rad kompletnie obcych im osób. 
Bo ludzi, którym gdzieś przelotem mówimy szybkie ‚cześć’ nie nazwałabym nawet znajomymi.

Pracując w korporacji jestem praktycznie skazana na codziennie ocenianie. Na komentowanie każdego mojego wyjścia, wyjazdu (bo przecież jestem bacznie obserwowana czy to na Facebooku czy Instagramie), zaglądanie mi do portfela, a nawet do pudełka z jedzeniem. Kiedyś bardzo się tym przejmowałam. Każdą jedną złą opinią na mój temat. Każdym jednym mniej lub bardziej złośliwym komentarzem. Teraz robię swoje. Dbam o siebie i swoje samopoczucie. Mam głęboko opinię innych (mało ważnych osób), szczególnie, że nikomu nie szkodzę swoimi działaniami. Nadal jednak bardzo buntuje się przeciwko takim zachowaniom. To w tym miejscu właśnie zaczyna się hejt. 
Ten hejt, przeciw króremu jeszcze chwilę temu wrzucaliście grafikę na swojej facebookowej tablicy. 
To tu, w tych drobiazgach, zaczyna się nienawiść, która potem prowadzi do tragedii. Ile jest osób, które w przeciwieństwie do mnie nie będą potrafiły sobie poradzić z różnymi niemiłymi komentarzami? Możliwe, ze trochę się ich uzbiera, a słowa w dzisiejszych czasach mają wielką moc. Niestety. Pamiętajmy o tym. 

Tutaj mały apel ode mnie: zastanówmy się czasem co mówimy. Zajmijmy się swoim życiem. 
Nie wchodźmy z butami do życia innych. Szanujmy ich zdanie, decyzje, działania. 
Dopóki nikomu one nie wadzą, nikogo nie obrażają, nikomu nie szkodzą, nic nam do tego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz