czwartek, 27 kwietnia 2017

Restaurant Week - Nigdy nie zapomnę

Restaurant Week - wiele słyszałam, dużo czytałam, w końcu sama postanowiłam doświadczyć.
Kiedy zobaczyłam listę wrocławskich restauracji, które biorą udział w tej edycji aż oczy mi się zaświeciły, kiedy spośród nich wyłoniło się  Nigdy nie zapomnę. Miejsce znane mi bardzo dobrze, uwielbiane i zaczliczane do tzw. 'pewniaków' (o nich też kiedyś chciałabym napisać), gdzie wracam dość często.
Dla wielu Restaurant Week to okazja do spróbowania nowych smaków, odwiedzenia nowych restauracji, więc mój wybór może wydawać się co najmniej dziwny. Szczerze mówiąc Nigdy nie zapomnę jako jedyne zaproponowało menu, które przypadało mi do gustu od poczatku do końca. W pozostałych zawsze było coś, czego mogłabym się przyczepić. Szczególnie duża ilość nielubianego przeze mnie groszku i szparagów (choć do nich się przekonuję).
Ta wizyta niosła ze sobą wiele nowości, ale wrażenia pozostały te same - przepysznie!

Nigdy nie zapomnę zachwyca mnie zawsze niebanalnym smakiem i ogromną kolorystyką potraw. Nazwa wymyślona przez Właścicieli jest więc idealnie dopasowana do miejsca - wizyty w restauracji nie da się zapomnieć :)
W ramach Restaurant Week proponowane jest trzydaniowe menu degustacyjne, na które składa się przystawka, danie główne i deser. My zostaliśmy przywitani podpłomykiem z palonym kozim twarogiem w towarzystwie karmelizowanej figi oraz gruszki z chilli. Dla mnie, jako miłośniczki koziego sera przystawka idealna! Taka też była w smaku i rozbudziła moje zmysły do granic możliwości, a żołądek krzyczał 'jeszcze! jeszcze!'. Niestety dokładki nie było, a moi towarzysze zjedli wszystko do ostatniego okruszka.



Danie główne - konfitowane  udko z kaczki, kwaśna wiśnia i puree z batata. Do tej pory zastanawiam się dlaczego do tej pory nigdy nie zjadłam w Nigdy nie zapomnę kaczki?! Mięso rozpływało się w ustach, wszystkie smaki (tak bardzo sobie przeciwne)  tworzyły pyszną całość.



Paloną beza z pianką z masparpone i truskawką w trzech odsłonach zakończyliśmy naszą trzydaniową ucztę. Na początku dość  sceptycznie podchodziłam do deseru, do momentu dania główniego z założenia chciałam go komuś oddać, ale jak kelner postawił go przede mną od razu zmieniłam zdanie. Już sam wygląd  zapowiadał, że będzie pysznie. Tak było! Nawet mojej Siostrze, która bez nie lubi bardzo smakowało. Chciała nawet dokładkę. Truskawka w trzech odsłonach? Proszę bardzo: panna cotta truskawkowa, galaretka i coś na kształt biszkoptu. Oj było to dobre!



Każdemu, kto zastanawia się jeszcze nad tym czy warto wybrać się na Restaurant Week - polecam :) Ja z chęcią skorzystałbym jeszcze z ofert innych restauracji, ale już nie zdążę. Kolejna edycja będzie moja i będzie więcej nowych miejsc i smaków! Szkoda tylko, że porcje są degustacyjne. Dla mnie było w sam raz, ale dla niektórych może być za mało. Szczególnie, że to takie pyszne :D

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Lunchboxy, pudełka i kurczak z makaronem ryżowym

Pudełka z jedzeniem są nieodłączną częścią mojej codzienności. Są ze mną w pracy, na uczelni, 
w podróży. Ich przygotowanie stało sie dla mnie przyjemną rutyną, choć nie ukrywam, że czasem lubię zrobić sobie 'dzień leniucha' i poszukać dla nich pysznej alternatywy (w końcu skądś muszę czerpać inspirację dla innych postów :D). Lubię też piątki, kiedy przede mną wolny weekend, kiedy nie muszę nic robić, a każdy posiłek jem na świeżo. To jest radość sama w sobie, jednak w pracy jeść coś trzeba. Żeby nie żywić sie lunchami z pobliskiego bistro, swoją droga bardzo przeciętnymi, każdego dnia zabieram ze sobą pudełka. Mam nawet specjalną torbę, która dostałam od siostry, z Ikei, gdzie mieszczą sie one wszystkie. Zawsze więc jest Kasia i torba z pudełkami. 
W pracy zjadam dwa z pięciu swoich posiłków, w kryzysie trzy. Jest to drugie śniadanie i zazwyczaj obiad, bądź podwieczorek, kiedy później planuję większą ucztę. Faktycznie, mogłabym jeść świeży, ciepły obiad w domu, a nie ten podgrzany w mikrofalówce, z pudełka, ale wtedy za długo musiałabym czekać, żeby móc poćwiczyć. 
Czym się kieruję przygotowując posiłki na następny dzien do pracy? Przede wszystkim czasem. 
Staram się poświecić na to góra 40 minut. Na drugie śniadanie zazwyczaj robię koktajl bądź smoothie. 
Z obiadem jest wiecej zamieszania, ale najczęściej są to różne kombinacje mięsa i warzyw (choć bywa 
i bezmięsnie), a do tego kasza, makaron ryżowy, gryczany lub ryż. Dobra organizacja to podstawa, więc kiedy jedna rzecz sie robi, ja w tym czasie przygotowuję coś innego i gotowe :)




Dziś chciałabym Wam zaproponować bardzo szybki w przygotowaniu makaron ryżowy z kurczakiem, papryką i sosem pomidorowym - idealny do pudełka. 
Co potrzebujemy do jego przygotowania?

  • jedną pierś z kurczaka
  • pół czerwonej papryki
  • pół szklanki pulpy pomidorowej
  • cebulę, czosnek
  • sól, pieprz, kurkumę
  • 60g makaronu ryżowego (bardzo fajnie smakuje też z makaronem gryczanym)
Posiekaną cebulę oraz czosnek zeszklić na oleju kokosowym. Dodajemy kurczaka oraz paprykę 
i smażymy około 10 minut. Po tym czasie dodajemy pulpę pomidorową oraz przyprawy i dusimy jeszcze chwilę razem. Ugotowany makaron mieszamy z gotowym sosem i przekładamy do pudełka.



Smacznego! :)



poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Pyszne poranki Beaty Śniechowskiej

Robiąc dziś małe porządki z zachwytem zauważyłam, że moja kolekcja książek kucharskich niepostrzeżenie się powiększyła. Jest ich coraz więcej, a co za tym idzie mam coraz mniej miejsca na półkach. Koniecznie muszę coś wymyślić, bo na pewno będzie ich przybywać,
a jak na pedantkę przystało powinny być one ładnie i równo poukładane. Jeszcze niedawno nawet nie myślałam, że będę mieć więcej niż dwie takie książki, a teraz mogę je przeglądać godzinami, czytać przepisy, kombinować i szukać inspiracji. To fajne!
Ponad tydzień temu na mojej półce, chociaż w sumie na półkę to ona jeszcze nie trafiła, pojawiła się nowa pozycja - Pyszne poranki. 101 przepisów na smaczne i zdrowe śniadania Beaty Śniechowskiej. Ciekawe czy jest ich tam faktycznie aż 101? Muszę policzyć :D
Nie od dziś wiadomo, że jestem wielką fanką śniadań, więc dla mnie jest to książka pełna inspiracji. Odkąd ją kupiłam oglądam ją codziennie. Pięknie wydana, z cudownymi zdjęciami.



Pyszne poranki podzielone są na osiem rozdziałów: Śniadania w 5 minut, W świecie kanapek, Jajko w roli głównej, Power bowl - miska pełna zdrowia, Drugie śniadanie na wynos,
Dla dzieci, Weekendowe fantazje oraz Dodatki. Nie mam na razie swojego ulubionego, ponieważ w każdym z nich jestem w stanie znaleźć coś dla siebie. Przepisy są łatwe w wykonaniu, a składniki potrzebne do ich wykonania są powszechnie dostępne w sklepie.
Nie są to potrawy wymyślne, a jak sama Beata pisze we wstępie - proste i szybkie. Bardzo podoba mi się, że każde śniadanie ma swoją historię, bądź po prostu słowo wprowadzenia, opisaną jeszcze przed podaniem receptury. Tworzy to klimat ich wyjątkowości i odrębności. Daje też poczucie, że nie są to przepisy "wzięte z księżyca", stworzone jedynie na potrzeby tej książki, a przepisy na codzień wykorzystywane przez Beatę.
Zdjęcia! Już na początku pisałam, że są cudowne i to prawda. Wykonane przez KaszęManną, utrzymane w domowej atmosferze, pobudzają zmysły i zachęcają do gotowania.
Osobiście czuję smak tych potraw jeszcze przed ich wykonaniem.



Uważam, że Pyszne poranki to książka dla każdego. Zarówno dla tych, którzy swoje pierwsze kroki w kuchni mają dawno za sobą, jak i dla amatorów. Dla tych, którzy rano nie mają za wiele czasu na przygotowanie śniadania i dla tych, którzy lubią poświęcić im więcej niż pięć minut. Przepisy są na tyle proste, że każdy z nas znajdzie coś pysznego dla siebie.
Zachęcam Was do wstania z łóżka kilka minut wcześniej, aby móc zrobić sobie pyszne
i zdrowe śniadanie, tak ważne, aby mieć energię na cały dzień.

Chciałabym wypróbować kady z przepisów - mam nadzieję, że mi się uda.
Wczoraj, na pierwszy ogień poszedł omlet cesarski. Troszeczkę zmodyfikowałam recepturę, dodając mąkę jaglaną, erytrol oraz syrop klonowy. Wyszedł obłędny! Może nie wygląda idealnie,
ale jego smak to wynagradza. Wszystko, co lubię na jednym talerzu :)



Książka godna polecenia! Pełna pasji, smaku i pozytywnej energii :)