Gdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedział mi, że tydzień, a słownie SIEDIEM DNI, może zmienić człowieka, zaśmiałabym się tak głośno, że słychać by mnie było kilka bloków dalej. Teraz już wiem, że jest to możliwe.
Zwlekałam z napisaniem tego posta bardzo długo, praktycznie do samego końca. Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że trochę obawiałam się rzucenia słowa na wiatr. Dziś nie rzucę. Koniec roku jest idealnym momentem na podsumowanie tego mijającego. Jest też w końcu idealnym momentem na opisanie mojej zmiany.
Każdy kto kiedyś interesował się obozami, które organizuje Ania Lewandowska dobrze wie, że miejsca rozchodzą się niezwykle szybkim tempie. Mi nie udało się ‚załapać’ za pierwszym razem na ten wiosenny, jednak podświadomie czułam, pojadę na ten obóz. Intuicja nie zawiodła i stało się, w maju byłam już w Dojo. Teraz, kiedy minęło już ponad pół roku od powrotu, wiem, że zmiany jakie wtedy we mnie zaszły nie są chwilowe, są na zawsze. Z głową pełną niepewności jechałam poćwiczyć, poskakać, odpocząć, sprawdzić się. To z czym spotkałam się na miejscu przeszło moje najśmielsze oczekiwania..wszechobecny uśmiech, pozytywna energia i wiele wsparcia (to ludzie, których poznałam w Dojo stali się później dla mnie ogromną podporą w ciężkich chwilach). Długo broniłam się przed tym, co tak naprawdę było tam dla mnie przygotowane. Nie były to ciężkie treningi, hektolitry wylanego potu, czasem kilka łez bezsilności. Była to zmiana myślenia o sobie samej.
Kiedyś wydawało mi się, że jak schudnę to już będę fajna i się polubię. Nic bardziej mylnego. Nadal tkwiłam w martwym punkcie. Przybierałam różne maski, pozwalające ukryć mi to, co tak naprawdę czuję. Ukrywały brak pewności siebie, świadomości swoich mocnych stron. To, że zgubiłam ponad dwadzieścia pięć kilogramów sprawiło, że z większą łagodnością patrzyłam na siebie w lustrze, jednak nadal potrafiłam sobie nieźle nawtykać. Tak, sama sobie. Jaka to jestem gruba, do niczego się nie nadaję.
Co takiego wydarzyło się na obozie? Zapewne dla większości osób nie było w tym nic specjalnego. Mijały dni, obóz trwał, były treningi, wykłady, ale równolegle do tych wszystkich zaplanowanych wydarzeń trwała też moja walka, z której za każdym razem wychodziłam jako zwyciężczyni. Jedna z tych walk, zostawiła ogromny ślad w mojej pamięci. To była środa, czwarty dzień obozu. Poranny trening i boot camp. Zmęczenie było już bardzo odczuwalne. Podczas jednego z ćwiczeń naprawdę nie dawałam już, złapał mnie wielki kryzys i wtedy pomyślałam sobie „Kurcze Kasia dasz radę, przecież jesteś silna! Tyle już przeszłaś, to te ćwiczenia nie są dla Ciebie niczym trudnym!”. Tak, wtedy naprawdę uwierzyłam w siebie. Pierwszy raz od dłuższego czasu. Wtedy też pojawiła się w głowie druga myśl „Już nigdy nie pomyślę o sobie, że jestem słaba”. Przecież nie jestem! :) Teraz mam tego świadomość i za każdym razem, kiedy pojawia się cień zwątpienia przypominam sobie tę chwilę.
Co się zmieniło? Polubiłam siebie :) Staję przed lustrem i uśmiecham się sama do siebie. Naprawdę! Wiem, że jestem wartościowym człowiekiem, dobrze wyglądam i mam światu wiele do zaoferowania. Walczę o swoje marzenia i nie poddaje się. To chyba najcenniejsza "pamiątka", jaką przywiozłam z obozu. A pomyśleć, że jechałam tam tylko poćwiczyć ;) Wróciłam silniejsza, świadoma swoich zalet, pełna pozytywnej energii, która nie opuszcza mnie do tej pory :)
Jutro ostatni dzień 2018 roku..jaki on był?
Nie będę ukrywać, był trudny, ale właśnie to sprawiło, że był bardzo wyjątkowy. Był to rok naprawdę wielkich zmian, zmian na lepsze. Rok spełnionych marzeń, niezapomnianych podróży, niesamowitych chwil, niespodzianek, rozwoju. Rok pokonywania strachu i własnych słabości. Rok, w którym poznałam wiele cudownych osób, które mam nadzieje zostaną w moim życiu na dłużej. Rok wielkiego wsparcia, też od osób, które już od od dawna są w moim życiu. Rok, który pokazał, jak silna jestem i jak wiele mogę osiągnąć dzięki swojej pracy i uporowi. Rok, w którym w końcu polubiłam siebie :) 2018 był magiczny, wspaniały, przełomowy.Kończę go silniejsza, z wielkim uśmiechem i ciekawa, co przyniesie 2019 :)
To będzie mój rok! Zobaczycie :)