piątek, 7 września 2018

Wrześniowa rachunek sumienia

Nie mogłam już wysiedzieć w domu, więc przyjechałam do kawiarni. 
Chciałam być jak prawdziwa Blogerka - kawiarnia, wzmocniona latte na mleku bez laktozy, ja i komputer, jednak nie wzięłam ze sobą komputera, więc Blogerka ze mnie słaba. Może następnym razem, a tymczasem muszę zadowolić się notatnikiem w telefonie. Oczywiście wokół mnie jeszcze kilka innych osób, ale w ogóle nie zwracam na nich uwagi. Choć moze powinnam..? Nie, nie powinnam. Od jakiegoś czasu na pierwszym miejscu stawiam własne samopoczucie, ale o tym następnym razem :)

Mamy wrzesień, początek roku szkolnego. Mimo tego, że od dobrych kilkunastu (!) lat nie rozpoczynam już nowej klasy, ba, już nawet od kilku lat i październik nie oznacza dla mnie nowego roku akademickiego, to zbliżająca się jesień zawsze jest dla mnie czasem przemyśleń, podejmowania nowych wyzwań. Nawet swego rodzaju rachunkiem sumienia, bo przypominam sobie wtedy moje postanowienia noworoczne. Tak naprawdę to takie rozważania najczęściej dopadają mnie już na urlopie, kiedy czas trochę zwalnia, a ja jestem bardziej zmotywowana do zmiany swojego świata. Przynajmniej w teorii.
Co zostało z moich noworocznych postanowień? W sumie to nic..miałam uczyć się niemieckiego, nawet tego nie ruszyłam, miałam przebiec półmaraton, ale kontuzja na jakiś czas wykluczyła mnie z treningów. 
Czy mam z tego powodu wyrzuty sumienia? Nic a nic! To był wspaniały czas. Czas przewartościowania wielu spraw, czas prób, bledow, wyzwań i spełniania marzen. O właśnie! Od poczatku roku spełniam swoje marzenia, czyli jednak jedno postanowienie jest dotrzymywane :)

Czy mam jakieś jesienne cele? W tym roku nie. Trzymam sie tego jednego - bede dalej spełniać swoje marzenia, więc mam co robić :)