Czy zdrowy egoizm istnieje? Czy stawianie swoich potrzeb na pierwszym miejscu jest dobre? Uważam, że tak.
A jak to widzą inni ludzie? Ten, jakże ostatnio popularny, temat pojawił się w dwóch na cztery przeczytane przeze mnie ostatnio książki. Nie zaczęłabym się nad tym zastanawiać, gdyby nie to, że od tego czasu w internecie również trafiłam na kilka artykułów o podobnej tematyce.
Ile razy słyszałam od ‚znajomych’, że jestem egoistką, bo myślę o swoich potrzebach? Tysiące. Mieli rację? Nie sądzę. Choć wtedy uważałam, że jednak mają. Na szczęście przejrzałam na oczy!
Przecież tak naprawdę wszystko zaczyna się od nas. Nie można być szczęśliwym człowiekiem, dawać innym radość, jeżeli samemu jest się przygnębionym i niezadowolonym ze swojego życia. Wydaje się proste, jednak realizacja okazuje się być o wiele trudniejsza. Sama przeszłam długą drogę zanim zrozumiałam, że najpierw muszę poświecić sobie czas, zadbać o siebie, polubić się, aby potem móc to przekazać dalej :) Określajmy swoje potrzeby, mówmy o nich. Masz ochotę iść na zakupy czy poćwiczyć? Zrób to! Nie masz ochoty wychodzić z domu, mimo tego, że znajomi tak bardzo Cię namawiają? Odpocznij :) Nie da się budować poczucia własnej wartości, dobrych relacji z innymi ludźmi, robiąc rzeczy, na które nie mamy ochoty. Zmuszając się do czegoś, czego tak naprawdę nie chcemy, a chcą tego inni. W końcu popadniemy w stan głębokiej frustracji i wegetacji. Dni będą mijały, a my po prostu "przeżyjemy" nasze życie. A może lepiej zmienić nastawienie i zadbać o swoją dobrą energię? Wiadomo, czasem trzeba z czegoś zrezygnować, iść na kompromis, to też jest bardzo ważne w relacjach z innymi ludźmi, ale nie zapominajmy w tym wszystkim o sobie :) Nie dajmy się wciągnąć w pułapkę, odmawiając sobie przyjemności, aby ktoś inny był z nas zadowolony. Najprawdopodobniej nigdy nie będzie.
Przy ‚zdrowym egoizmie’ pojawia się też według mnie ważne zagadnienie wyrozumiałości dla samych siebie. Ile razy karcimy się za coś, czego nie potrafimy lub nie możemy zrobić? Ile razy wymagamy od siebie (o wiele) za dużo? Zapewne są to milionowe liczby. Ja również co jakiś czas borykam się z tym problemem, za bardzo dążąc do perfekcjonizmu. Jednak w ostatnim czasie udało mi się zrobić ogromny krok do przodu. Miałam operację, zwolnienie, a wcześniej dwa tygodnie urlopu. Nie było mnie w pracy ponad miesiąc. Wróciłam i okazało się, że wypadłam z rytmu. Nie potrafię wytrzymać długo przy biurku, męczę się, a większość czynności w SAPie to dla mnie czarna magia. Nie wpadłam w panikę, nie włączył się we mnie wewnętrzny krytyk - CUD! Dałam sobie czas na spokojny powrót do biurowej codzienności, byłam dla siebie wyrozumiała, kiedy popełniałam jakiś błąd. Było mi z tym o wiele łatwiej :)
Pozwólmy sobie na chwile (!) słabości, dajmy sobie czas, aby dojść do upragnionego celu. Bądźmy cierpliwi i dobrzy dla siebie :) Myślę, że to klucz do sukcesu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz