niedziela, 12 marca 2017

Maczfit po raz drugi

Miniony tydzień był wyjątkowo ciężki. Powrót do pracy zaliczyłam przez wielkie "pe" i o ile poranne wstawanie przychodziło mi bardzo łatwo, o tyle trudniej było mi wytrzymać osiem godzin przed komputerem na pełnych obrotach. Jak to mówią - trening czyni mistrza, więc będzie coraz lepiej :)
Przez te wszystkie dni dzielnie przygotowywałam pudełka z jedzeniem do pracy, jednak wiedząc, że całą środę spędzę w Warszawie u lekarza, postanowiłam się zabezpieczyć na czwartek i zamówić catering dietetyczny. Po raz kolejny padło na Maczfit i po raz kolejny się nie zawiodłam.

O wieli atutach tej firmy pisałam już jakiś czas temu, a moja czwartkowa pudełkowa przygoda potwierdziła tylko moją bardzo dobrą opinię. Tak samo, jak za pierwszym razem wybrałam opcję Macz Special, no gluten+no lactose, 2000 kcal.
Posiłki zostały dostarczone pod moje drzwi punktualnie. Wszystko było świeże, pyszne
i bardzo ładnie wyglądało. Jedynie obiadu było trochę za mało jak dla mnie i po jego zjedzeniu czułam lekki niedosyt. Miałam też okazję pierwszy raz w życiu spróbować kalarepy. Aż dziwne, że nigdy przedtem jej nie jadłam, a wręcz unikałam jej, z góry zakładając, że mi nie zasmakuje. Pozytywne zaskoczenie. Okazała się dość dobra.
Może nawet kiedyś się zaprzyjaźnimy.

Śniadanie: czekoladowo-owocowa komosa z orzechami

Baaaardzo czekoladowa! :) Zjedzona jeszcze w domu przed wyjściem do pracy.
Mimo tego, że w tygodniu staram się jeść raczej śniadania białkowo-tłuszczowe, to byłam najedzona przez kolejne kilka godzin. Spełniła swoje najważniejsze role - rozgrzała, dodała energii
i była pyszna.


II śniadanie: pasta warzywno-jajeczna z bezglutenowym pieczywem i słupkami kalarepy

Do tego posiłku podchodziłam najbardziej sceptycznie, chyba przez tą kalarepę, i zostałam pozytywnie zaskoczona. Byłam ogromnie ciekawa bezglutenowego chleba - świeży, zrobiony z naturalnych składników. Co prawda wolałabym chleb gryczany, ale ten też był dobry :)
Nie dałam rady nawet zjeść całej porcji.


Obiad: kaszotto z kaszy jaglanej z indykiem, fasolką szparagową i cukinią

Cukinia w tym opisie chyba specjalnie została umieszczona na ostatnim miejscu, 
bo znalazłam jej tylko dwa kawałki. Trochę mało. Fasolki podobnie. W smaku bardzo dobre, 
ale mogłoby być tego trochę więcej, w szczególności warzyw. Tutaj, tak jak wspominałam wcześniej, pozostał mały niedosyt.


Podwieczorek: marchewkowe batoniki gryczane

Cudo! Tak pyszne, że WOW! Trafione w punkt, zawierały wszystko to, co lubię.
Idealna przekąska przed treningiem.


Kolacja: rozgrzewająca zupa z pieczonych buraków z prażonym słonecznikiem 
i bezglutenowymi grzankami

Burak - ostatnio mogłabym go jeść codziennie, więc taka zupa była dla mnie idealna. 
Bardzo dobrze przyprawiona.



Jedyne czego mogłabym się przyczepić to ten obiad. Mimo tego Maczfit jest nadal moją ulubioną firmą cateringu dietetycznego i na pewno w kryzysowych sytuacjach będę do niego wracać.
Polecam! :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz